Chris Miles

frida

GRANY PRZEZ: JOE DEMPSIE

szell.

Matko UBÓSTWIAŁAM go, był jednym z moich ulubionych bohaterów w pierwszej generacji. Taki pocieszny, szalony, troszkę nieogarnięty i bardzo uroczy. Nie wiem ile mogę o nim pisać, bo może nie każdy skończył drugi sezon, w każdym bądź razie było mi baaaaaaardzo smutno, po tym co zrobili z nim scenarzyści w końcówce drugiego sezonu Sad

frida

Zgadzam się, to było wredne, że zrobili to akurat jemu. Też uwielbiam Chrisa, bo był taki cudny, wesoły, właśnie mimo tego, że miał chyba najgorsze życie z nich wszystkich. I to, że tak starał się dla Jal, było niesamowite.

szell.

frida

Właśnie. Jak tak można. Chociaż chyba wolę, że zabili Freddiego niż Cooka na przykład.

madź

Uwielbiam go, ubóstwiam już od pierwszego odcinka, moja ulubiona postać z pierwszej generacji. Ogólnie chyba za wszystko, za to jego podejście do życia, poczucie humoru, charakter, jego ukochane 'fuck it', chyba nie ma rzeczy, której bym w nim nie lubiła.
W drugim sezonie bardzo mi się podobał jego związek z Jal, już wszystko szło tak dobrze, a musieli tak to zakończyć. Pod koniec strasznie mi go było szkoda, miałam nadzieję, że jednak z tego wyjdzie, a tu taki koniec ;c
Ciekawa jestem, czy każda generacja będzie się kończyła śmiercią jednego z najfajniejszych bohaterów.

Mishka

Na ostatnim odcinku z Chrisem płakałam jak bóbr. ;c
Kochałam go normalnie, zawsze taki pozytywny był... I uwielbiałam jego związek z Jal, był cudny. Podobało mi się to, jak bardzo się dla niej starał.
Najbardziej lubiłam moment, kiedy będąc w Rosji w końcu spełniło się jedno z jego marzeń... ;> On był taki kochany! <3

shallovv · Wysłany: Wto 20:21, 15 Mar 2011 Temat postu:

Blaze · Wysłany: Czw 17:47, 17 Mar 2011 Temat postu:

On był zajebisty! Very Happy

W I generacji był moim ulubionym męskim bohaterem, aww Very Happy

szklanka

Kocham go od pierwszego odcinka. Jest moją najulubieńszą postacią ze Skinsów. Płakałam i zawsze płaczę na tych dwóch feralnych odcinkach, w których się z nim żegnamy. "Fuck it, I'll do it my way. And the people that love me will understand why I'm doing it because they love me." Sam Chris jest dla mnie swego rodzaju inspiracją.

Szu

Na początku mi nie podchodził. Wydawał mi się taki... dziwny. Ale w II sezonie polubiłam go zaczęłam dopingować. Nie było miłe to co z nim zrobili, nie.

Kurczak · Wysłany: Czw 21:04, 01 Mar 2012 Temat postu:

on był super - zjarany, wyluzowany, zabawny i uroczy - płakałam jak głupia na jego pogrzebie i przy śmierci

Sleet · Wysłany: Pon 15:32, 05 Mar 2012 Temat postu:

baaardzo fajna postać, ja też płakałam jak umierał. I nie zapomnę odcinka jak mu dom zajął bezdomny i musiał biegać goły po mieście ;d